top of page
Kim jesteśmy? Uczniami idącymi do Emaus...

Nie jesteśmy wielką wspólnotą, raczej małą, wręcz - maleńką. Ale pamiętamy, co o liczbach mówił Jezus: „Nie bój się mała trzódko, spodobało się Panu dać wam królestwo niebieskie” i opowiedział niezrozumiałą dla myślących statystycznie przypowieść o pasterzu szukającej jednej zagubionej owcy. Wierzymy, że siła i piękno Kościoła nie wynikają z liczebności oraz rozbudowanych struktur, ale z zapewnienia Jezusa, który obiecał, że "gdzie dwaj albo trzej zgromadzeni są w imię moje, tam i Ja jestem".

​Więc gromadzimy się, nie z poczucia "obowiązku" ani "posłuszeństwa" przykazaniom Bożym czy kościelnym, ale raczej z wdzięczności i zwykłej potrzeby serca, gdyż wiemy, co znaczy przebaczenie i nowe życie, którym obdarowuje nas zmartwychwstały Chrystus. Wielu z nas przeszło drogę krzyżową rozpadu małżeństwa; w naszym Kościele zrozumieliśmy, że owa ciemna droga nie skończyła się na Golgocie, ale że był to jedynie koniec etapu, po którym nastąpił wielkanocny poranek. Gdy zawiedzeni porażką Chrystusa uczniowie idą do Emaus, gdy wydaje się im, że nadzieja złożona w Jezusie legła w grobie razem z Nim, że wszystko co w ich życiu najpiękniejsze dobiegło już końca… oto dołącza do nich Ktoś, Kogo początkowo nie rozpoznają. Budzi zaufanie, więc pozwalają, by Nieznajomy wyjaśniał im Pisma i wszystko tłumaczył. Jeszcze nie wiedzą, że najwspanialszy okres ich życia jest dopiero przed nimi. Ich wyobraźnia nie sięgała tak daleko, serca były ograniczone a umysły zniewolone… Dali jednak Nieznajomu szansę, pozwolili wyjaśnić Pisma, a w międzyczasie zauważyli, że gdy przemawiał, serca zaczęły im bić coraz mocniej i mocniej. Wreszcie podczas Wieczerzy opadły łuski z ich oczu, pękły jakieś zniewalające łańcuchy, doznali olśnienia. Zrozumieli, że ów ciemny tunel był w jakimś sensie potrzebny tylko po to, by doprowadzić ich do światła… Poznali, że to On Światłem, jednocześnie Drogą i Życiem. Zrozumieli, że potrzebna była droga krzyżowa i śmierć, aby mogło nastąpić zmartwychwstanie…

Może teraz i Tobie serce zaczyna teraz bić mocniej? Może w swej duszy też nosisz przekonanie, że Bóg Cię zawiódł lub opuścił; czujesz dziwne osamotnienie, doznajesz jakiejś porażki lub poniżenia, idziesz osobistą drogą krzyżową… Rozejrzyj się, oto dołącza do Ciebie Nieznajomy…

A może przeciwnie – idziesz przez życie z twarzą rozpromienioną, masz kochaną i kochającą rodzinę, zdrowie, pieniądze, czujesz się bezpieczny i spełniony, jednak chciałbyś za to wszystko komuś podziękować, a nie wiesz komu… To też jest dobry moment na Spotkanie i radosną pieśń: „Pan Jezus już się zbliża, już puka do mych drzwi”?

 

Ja już zaczynam nucić…

bottom of page